Skoro już tu jesteś to znaczy, że interesujesz się dietą keto, myślisz o niej, chcesz spróbować i szukasz różnych materiałów, informacji i wskazówek. Tak jak ja kiedyś. W zasadzie to jeszcze całkiem niedawno, bo jakieś 5 miesięcy temu. Blog powstał z myślą o tym, by opowiedzieć moją historię z dietą wysokotłuszczową, może rozjaśnić wielu na czym polega. Jakie są plusy, czy minusy, jak mi się żyje chociażby bez ziemniaków, a także podzielić się przepisami, które zdarza mi się tworzyć. Zaczęło się od Instagrama, stamtąd zaczęłam czerpać wiedzę, inspirować się. Poznałam wiele ciekawych osób, które służą dobrą radą, wrzucają świetne przepisy i razem tworzymy zgraną społeczność, keto-społeczność. Chciałam w jednym miejscu zebrać swoje doświadczenia, porady, tipy kulinarne i pokazać produkty, których używam, które polecam, gdzie robię zakupy. Oczywiście będzie mi bardzo miło jeśli dołączysz do mnie na Instagramie! @przeketonowa
Początki z keto – keto adaptacja
Co to właściwie jest to całe keto? Co to adaptacja? Często słyszysz to słowo?
Adaptacja to coś bez czego nie ma ketozy… o masz i kolejne dziwne słowo – „ketoza”. Ano ketoza jest stanem, w który wprowadzasz organizm podczas tej całej adaptacji. Czyli adaptujesz się do pozyskiwania energii nie z węglowodanów – a z tłuszczy, a jesz ich więcej niż kiedykolwiek. Ale zaraz, jak można jedząc praktycznie sam tłuszcz spalać tłuszcz? To cały sekret diety keto. Obiło ci się o uszy sformułowanie ciała ketonowe? Albo inaczej – ketony – są to związki, które powstają w procesie utleniania kwasów tłuszczowych, dokładnie dzieje się to w wątrobie. Jeśli ograniczysz mocno spożycie węglowodanów (na adaptacji to ok. 5%) to zaczynają się produkować ciała ketonowe. Do tej pory służąca jako główne źródło energii glukoza z nich wytwarzana nie jest produkowana w wystarczającej ilości, a organizm szuka innego generatora energii. Po takiej adaptacji czyli wejściu w stan ketozy uruchamiają się procesy, w których dostarczając sporej ilości tłuszczów organizm zaczyna nie tylko używać tłuszczu jako paliwa, ale spalać ten nagromadzony w tkankach. Dlatego jeśli będziesz liczyć makro, oddasz cukier sąsiadce i będziesz unikać wszystkiego zabronionego na keto to bardzo ładnie schudniesz i będziesz zdrów… a co ma dieta keto do zdrowia? A ma i to bardzo dużo, chociażby już sam fakt, że nie jesz cukru.
Po krótce wiemy już co to jest keto. To teraz jak zacząć? 85% – tłuszcze, 10% – białka, 5% – węglowodany – i to jest najważniejsze, to musisz mieć w głowie na samym początku. Później te proporcje odrobinę ulegną zmianie, ale do tego jeszcze dojdziemy.
Jakie było moje pierwsze pytanie do wujka Google przed pierwszym dniem na keto?
Czego nie można na keto?
- CUKRU – nie tyko tego białego proszku, czy słodyczy, ale także tego w napojach gazowanych, sokach słodzonych.
- ZIAREN – kukurydzy, ryżu, makaronów, płatków, musli itp.
- SKROBI – ziemniaków głównie.
- NIEKTÓRYCH OWOCÓW – bananów, winogron, ananasa, arbuza, jabłek, pomarańczy, śliwek. Może tutaj łatwiej będzie powiedzieć co można. Owoce o niskiej zawartości węglowodanów: maliny, jeżyny, jagody, truskawki.
- NIEKTÓRYCH WARZYW: tu znowu ziemniaki, bataty, ale też bób i fasola.
Więc co jeść na keto? Mięso, ryby, sery, jajka, orzechy, masło, wysokotłuszczowy nabiał, warzywa niskowęglowodanowe i wyżej wymienione owoce. Pij dużo wody (niegazowanej).
Dużo ograniczeń? Tak mi się wydawało, jest mnóstwo możliwości, sporo zamienników i suplementów, a nawet i bez tego się da. Łapałam się za głowę, dotarłam do wielu źródeł, głównie na Instagram, okryłam tyle opcji wykorzystania wielu produktów, że teraz sama tworzę własne przepisy. Mam jakieś swoje stałe dania, czy nawyki, ale czasem urozmaicam i wymyślam. Dieta keto obudziła we mnie miłość do kuchni – chce mi się, wcześniej nie lubiłam gotować, szłam często na łatwiznę i korzystałam z gotowców. Teraz wiem, że często owa droga na skróty wiąże się z kiepskim składem, a robiąc coś od początku do końca mam kontrolę nad makroskładnikami, przede wszystkim wiem, co jem i nie muszę się zastanawiać, czy przypadkiem nie zjem cukru i nie wypadnę z ketozy.
Przykładowy jadłospis? Śniadanie – gotowane jaja z majonezem. Tak, bez chleba, a po co się zapychać? Nie no jest pieczywo keto, wrzucę parę przepisów, ale ja rzadko je piekę. Nauczyłam się jeść jajka bez konieczności dokładania dodatkowej zakąski. Jest lżej – a to w keto jest najfajniejsze. Co na lunch, czy drugie śniadanie? Tuńczyk z puszki z awokado, pomidorem, orzeszkami i majonezem. Obiad? Pierś indycza z grilla, roszponka i papryka. Na kolację kiełbaska z wody na gorąco.
Wszystko siedzi w głowie, jeśli już odkryjesz, że czujesz się lekko i przy tym chudniesz, to samo idzie! Nie chcesz przestać, bo przecież służy dobremu samopoczuciu psychicznemu i fizycznemu.
Oczywiście znajdą się przeciwnicy keto, zaczną ci mówić, że to niezdrowe, mimo że opychają się drożdżowymi bułami i batonikami, jedzą chipsy i takie tam. Nie każdemu też służy keto, ja nie jestem dietetykiem i nie zamierzam nikogo przekonywać, ani układać diet, chcę jedynie podzielić się własnymi odczuciami i doświadczeniami, pokazać jak żyję i jak ja się czuję na keto. O to tu chodzi, żeby nie tylko gubić balast kilogramowy, ale także czuć się dobrze. Bo dieta to moim zdaniem nie tylko sposób na bycie szczupłym, ale także styl życia. Ja chcę schudnąć jeszcze trochę, ale też nie zamierzam odchodzić od keto, bo jest mi dobrze ze sobą, nie mam problemów jelitowych, nie boli mnie brzuch, widzę same plusy. Tak, zdarzało mi się skubnąć chleba, czy zjeść pieroga (w wigilię), ale szybko przekonałam się, że tego nie potrzebuję, bo było mi ciężko, czułam się ciężka.
Bardzo ciekawy, pierwszy artykuł! Czekam na kolejne 😁 Powodzenia!
przepięknie dziękuję !
Super! Świetna treść ❤️
❤️❤️❤️
Dziękuję ❤❤❤
Ooo, super, dziękuję ❤️