Jak pewnie większość osób zaczęłam przygodę z keto, bo chciałam trochę schudnąć. Nie miałam dużo naprogramowowych kilogramów, ale udało mi się pozbyć oponki i wypracować formę, z której jestem zadowolona. Opowiem o tym co się zmieniło od września 2020 do teraz i dlaczego zostałam na keto po redukcji.
Początki nie były łatwe. Trzeba było zrezygnować z kilku produków, zacząć uważniej czytać składy.
O ile rezygnacja z produktów zbożowych nie była problemem to uzależenie od cukru okazało się dosyć silne. Słodycze w zasadzie były największym problemem. Zresztą u większości osób, z którymi przez ten cały czas miałam okazję rozmawiać to właśnie cukier i słodycze są najgorsze. Odkryłam swoje uzależnienie od batoników dopiero w fazie odzwyczajenia od kupowania i spożywania ich w menu każdego dnia. Ciężko się na początku przechodziło obok półek sklepowych ze słodkimi przekąskami. Przestałam przechodzić przez słodkie alejki. Uspokoiła mi się głowa po przebytej adaptacji do diety ketogenicznej. Tutaj nie oszukujmy się – trzeba mieć silną wolę i samozaparcie, bo wszystko siedzi w głowie. Zastąpiłam gotowce własnymi wypiekami czy deserami bez cukru. Przy tych ketogenicznych zresztą miałam energię na dłużej i po przejściu adapatacji to już w ogóle było o wiele lżej. Miłość do słodkości i kreatywna dusza stworzyły zresztą bloga, który w większości składa się z moich własnych przepisów na ciasta i desery. Kiedyś ja miałam z tym problem, a teraz ja pomagam innym odstawić cukier. Myślę, że całkiem dobrze mi to wychodzi. Dziewczyny, które są ze mną jakiś czas redukowały nawet 30 kilogramów z moimi przepisami. Także da się. Teraz z perspektywy czasu mogę mówić innym, że słodkie na keto lub low carb to najmniejszy problem. Można stworzyć coś pysznego co nie dość, że mieści się w ramach diety niskowęglowodanowej to jeszcze będzie stanowić gęsty odżywczo posiłek lub jego część.
Nawyk czytania składów produktów to bardzo cenna rzecz.
Składy produktów były wyzwaniem i to nie małym. Okazało się, że cukier jest bardzo mocno przemycany tam, gdzie się jego totalnie nie spodziewamy, a wiele produktów ma zbędne węglowodany w postaci substancji zagęszczających np. mąka pszenna w konserwach czy sosach lub zapobiegających sklejaniu np. skrobia kukurydziana w serze tartym (nie we wszystkich oczywiście). Wkrótce opracuję wpis mówiący o tym na co przy poszczególnych produktach uważać i gdzie możemy spotkać kiepski skład.
Największą zaletą diety ketogenicznej dla mnie to zdecydowanie poprawa formy i więcej energii do życia.
Trochę ćwiczyłam i w zasadzie to już przed keto zaczęłam dbać o ilość ruchu i wizyt na siłowni. Oczywiście godzenie tego z węglowodanami w diecie nie przynosiło rezultatów. Podjęłam keto, a w sumie to przed wejściem na właściwe keto popróbowałam sobie low carb i ograniczyłam pieczywo, makarony. Robiłam sobie limit kromki dziennie do śniadania. Głównie po to, by nie było wielkiego szoku. Każdemu zresztą polecam metodę małych kroczków – szczególnie przy tak drastycznych zmianach jak przejście z diety standardowej na ketogeniczną. Nie oszukujmy się, to jest obrót o 180 stopni. Zmieniamy paliwo bez zmiany silnika.
W związku z tym, że chodziłam wtedy co drugi dzień na siłownie to też cała adaptacja była trochę ciężka fizycznie. Chciałam dużo i szybko – pewnie wiele osób często wymaga od siebie zbyt dużo. Jak na to patrzę wstecz nie polecam się tak mocno forsować na samym początku. Psychicznie było całkiem okej, chociaż pełen spokój osiągnęłam dopiero wtedy kiedy zapomniałam zwyczajnie smak batoników, które tak kochałam. Zaczęłam przechodzić obok nich obojętnie. Na początku bardzo mocno się pilnowałam. Żadnego podjadania, alkohol raczej sporadycznie i to prosseco z wodą gazowaną i cytryną najczęściej. Jadąc na imprezę kupowałam cheddar w plastrach i piekłam czipsy z sera. Znajomi zresztą też je lubią! Wystarczało mi to. Ale ja nie o imprezach na keto. Jeszcze podejmę ten temat myślę.
Przy adaptacji trochę szybciej się męczyłam na siłowni, bardziej i wonniej się pociłam. Szczególnie trudno było przy partnerze, który na keto nie był i jeszcze wtedy lubił późne pory jedzenia.
Po przejściu keto adaptacji od razu dało się zauważyć, że coś się zmieniło. Nie dość, że zaczęłam zauważać, ze nie odstaje mi brzuszek w dolnej partii to jakoś tak mam więcej energii do działania. Każdy z nas chyba wie co to znaczy być na diecie standardowej i mieć senność po posiłku. Na keto tego nie ma. Nie ma też takiego stanu głodu, żę na przykład jesz śniadanie i za 2-3 godziny burczy w brzuchu. Zresztą tu nawet nie trzeba jeść regularnie i ilość posiłków może być mniejsza. Teraz staram się trzymać okno żywieniowe. Od niedawna jest to 8 godzin jedzenia i 16 postu czyli niejedzenia. Zniknęły też silne i mocno wonne poty, o których wspomniałam wcześniej.
Schudłam, ale nie wrociłam do węglowodanów. Dlaczego?
To jest największy błąd ludzi chcących poprawić swoją formę. Chudną i wracają do nawyków, które ich wpędziły w nadbagaż kilogramów. Czyli taki często słyszany „efekt jojo” – przecież to jest oczywiste, że jeśli znów zaczniemy prowadzić się tak jak wcześniej to wszystko wróci. To straszne, że wiele osób tego nie rozumie. Więc schudłam. Na początku 8 kilogramów – później mi przybyło trochę, ale w obwodach ubyło. Jestem zadowolona ze swojej formy i nie liczę kilogramów i nie zależy mi na ich utracie. Czuję się świetnie i staram się to utrzymać – zostałam na keto i dalej jestem aktywną osobą. Wiem jaki styl odżywiania daje mi lepsze samopoczucie. Mam więcej energii do działania, na rzeczy które kocham. Wiem też co mi nie służy, po czym mam dolegliwości jelitowe, co zatrzymuje mi wodę i wyglądam jak balon. Nie lubię złego samopoczucia i nie wracam zbyt często do tych rzeczy.
Finalnie zdjęcia przed i po dzieli teraz tylko jakieś 6 kilogramów – zaczynałam z wagą 68 kilogramów – teraz moja waga pokazuje 62 kilogramy przy 166 cm wzrostu. Także dla wielu to żadna zmiana, ale dla mnie jednak duża. Już miałam ten moment, gdy czułam się źle w we własnym ciele i w dobrym momencie podjęłam decyzję o przejściu na keto, bo to był strzał w dziesiątkę.
Jak wygląda moja dieta teraz?
Keto spodobało mi się na tyle, że została moim stylem żywienia. Jedyne co się zmieniło to występowanie dni ładowania węglowego i sporadyczne cheat meale. Jestem już tak długo na keto, że udało mi się wypracować elastyczność metaboliczną, dzięki czemu mogę sobie pozwolić czasem na inną ilość i nawet inne węglowodany niż na codzień. Jem raz na jakiś czas babkę ziemniaczaną, okazjonalnie włoską pizzę, czasem nawet zjem garść czipsów na imprezie. W moim menu pojawia się również schabowy ze zwykłą panierką czy torilla śniadaniowa z popularnego fast foodu. Mam dużo większy spokój w głowie i wiem ile i jak często mogę zjeść coś niekoniecznie ketogenicznego. Prowadzę dosyć aktywny tryb życia i potrafię ocenić swoje możliwości. Jestem bardzo zawodolona ze swojej formy, więc taki kontrolowany luz wychodzi mi na dobre. Świadomość to najlepsze słowo na opisanie tego stanu, który osiągnęłam. Jestem świadoma rzeczy, które są dla mnie dobre. Słucham swojego organizmu.
Dlatego podsumowując powiem tylko tyle, że:
- dieta ketogeniczna nie jest jedną idealną dla każdego
- warto się przemęczyć na czystym keto, by nabyć elastyczność metaboliczną zwaną „metflex” i móc sobie pozwolić czasem na coś innego
- dieta to nie jest coś na chwilę (nie tylko ketogeniczna) – jeśli wrócimy do nawyków, które nas wpędziły w bardzo słabą formę to spodziewajmy się tylko i wyłącznie tak zwanego „efektu jojo”
- we wszystkim trzeba mieć zdrowy rozsądek, umiar
- najmocniej ogranicza nas głowa i nawyki, przyzwyczajenia
Kilka rad dla osób początkujących lub potrzebujących motywacji:
- doceniaj małe kroki. Niektórym jest łatwiej, innym trudniej.
- daj sobie tyle czasu ile potrzebujesz. Osiągniesz efekt w swoim tempie.
- nie porównuj siebie do innych, lecz do siebie na przestrzeni czasu.
- nie oceniaj siebie przez pryzmat osiągnięć innych. Różnimy się od siebie: mamy inne warunki, inne wyniki badań, inny metabolizm i inną budowę i preferencje.
- nie stawaj codziennie na wagę.
- nie kieruj się jedynie wagą – pewnie ćwiczysz i waga nie zawsze odzwierciedli rezultaty. Jestem tego doskonałym przykładem.
- dbaj o siebie. Nie wymagaj od siebie zbyt dużo.
- zdrowie przede wszystkim. Pozwól sobie na czas regeneracji.
- nie miej wyrzutów sumienia jeśli coś pójdzie nie tak. Wszyscy mamy momenty słabości. Podejście i brak stresu to klucz do sukcesu. Kortyzol jest w stanie nam mocno przeszkodzić.
Świetnie się Ciebie czyta 🥰🥰🥰.
Normalnie jakbym Cię słyszała, a przecież nie znam Twojego głosu.
Jasno, rzetelnie, prawdziwie😘
Dziękuję. Staram się opowiedzieć o tym co wiem i poznałam w najbardziej przyjemny sposób 🙂
Jestem prawie 3 lata niestety dół brzucha mnie nie opuszcza nieraz jestem tak zła na niego że nawet nie wiem jak to opisać
Keto super dieta tak uważam, energii moc, ćwiczę crossfit i mam siłę na to chociaż za jakiś dłuższy czas powiem mam 60+, na węgle nie ma takiej siły by przejść znowu, a jednak nie wszystko poszło jak miało 🤦🤷
Do keto jak do każdej diety trzeba mieć jednak solidny zapas samozaparcia, a w przypadku keto szczególnie, ponieważ jednak nasza kultura obraca się od zawsze wokół produktów mącznych. Ale prawdą jest zaś to, że kiedy już wpadniemy w nawyk tworzenia ketogenicznych potraw, łatwiej jest tę dietę utrzymać niż jakąkolwiek inną. Kluczem jest podejście bez zbędnej spiny i nastawienia na efekt końcowy, bo samo przyzwyczajenie się do nowych nawyków to już pierwszy, milowy krok ku osiągnięciu zamierzonych celów.
Uwielbiam Twojego bloga i konto na insta. Pyszne przepisy i zero pokazówek 😊😊 No i kooootek 😊🥰 a przemiana świetna!
O matko!! Taka skarbnica wiedzy, a ja dopiero teraz czytam?? Dziękuję Ci Przeketonowa!! Świetna robota!! Od ok. 5 m-cy jestem na low-carb i czuję się świetnie. Jem smacznie i zdrowo 🙂 Mam jednak problem z wypadaniem włosów – straciłam ich chyba połowę 🙁 Poproszę o radę czym powinnam się suplementować.
Hej, ciężko mi cokolwiek podpowiedzieć nie znając szczegółów. Napisz do mnie na priv i chętnie pomogę jeśli będę miała pomysł dlaczego tak się dzieje.
Mega metamorfoza, trzeba dać sobie czas a efekty na pewno się pojawią. Ja też z keto już na ponad dwa lata, były wzloty i upadki, ale to też były lekcje, z których wyciągam wnioski i będę dążyć do tego by ich było jak najmniej. Teraz keto to mój styl życia a nie dieta 😉